Archiwum 24 stycznia 2012


sty 24 2012 Nauczycielka W-F - Diablica
Komentarze (0)

Nie ma nic do dodania! Istna, piekielna diablica!

Cały czas jest na mnie cięta, coś się złego stanie, odrazu podejrzewa mnie! Nawet, nie rozumiem jej problemu. Jestem dla nauczycieli miły, ale się nie podlizuję. Czasami, nie zgadzam się z moją oceną. Tak jak w moim pierwszym poście "Marne moje zmagania... 24.01.2012" nauczyłem się, że nie można wyrażać własnych opini na temat swoich ocen. Według statutu or prawo like statut, uczeń ma prawo wyrazić swoje niezadowolenie, że się nie zgadza z wystawioną oceną. Ale co ja zrobię? Nic. I o to chodzi. Wiecie już, między innymi, czemu ma opinię "Diablica" w tym poście.

krecik09   
sty 24 2012 Marne moje zmagania... - 24.01.2012
Komentarze (0)

Nie ma bata. Uwzięła się na mnie! Tak! Nauczycielka od W-F! Wierzcie lub nie... ale to prawda. Ale lepiej zrobię, jak opiszę to wszystko dokładniej. 

Tak, zaczęło się wczesnym rankiem. Już wtedy cały dzień, już od początku uznawałem za zj*bany. Kaszel, to już, bodajże, 3 tydzień z rzędu! Do tego doszedł ból głowy... Spróbowałem zapytać swoją matkę, czy nie mogła by napisać mi zwolnienia, chociażby z w-f. Oczywiście, odparła, że nie. "Never mind" pomyślałem sobie. Idę do szkoły.

Na Polskim dowiedziałem się, że mam 27 pkt. z próbnego sprawdzianu szóstoklasisty. A miałbym 38, ale w złej formie napisałem jedno zadanie, i 11 pkt. w plecy. Kolejne "Never mind" rzuciłem w myślach.

No i "nareszcie" w-f. Początek lekcji. Biegaliśmy 10-15 min. " Na rozgrzewkę" (Chociaż ja to uznaję bardziej za tortury. Zaliczenie skoku przez skrzynie. W ogóle nie umiem skakać tak jak trzeba, tylko tak,hmm, bokiem? Powoli dobiega kolejka do mnie... 1 skok. Skoczyłem na skrzynie na kolana.   2 skok.  Tak jak w 1. 3 skok. Zatrzymałem się przed odskocznią. Wiem, że było źle, ale moje nogi nie poradzą. Tu nie chodzi o strach, ale nie mogę wyżej podnieść nóg podczas skoku. Koniec lekcji. Wu-Efistka czyta oceny. W końcu słyszę:

- Paweł, jedynka.

Tego się spodziewałem. Lecz nie chodzi mi teraz o to jak skakałem ja, a raczej jak skakał mój kolega. Znaczy, nie kolega, lecz przyjaciel. Bez obrazy dla niego, ale skakał gorzej. Cofnijmy się do jego kolejki...

1 jego skok. Wskoczył na skrzynię kolanami. 2 skok. zatrzymał się przed odskocznią. 3 skok. Z impetem zarył całym ciałem w skrzynię. Wróćmy do ocen...

Ale co dostał? Skoczył gorzej, przykładał się mniej, ale 2 dostał. Marna ocena, ale lepsze niż 1! I nie mówcie mi, że być może ubzdurałem sobie że nauczycielka uwzięła się na mnie. Zawsze na mnie wrzeszczy o byle co. Ale to już kiedy indziej, być może w jakiejś sekcji " Moje zdanie o nauczycielach"

Do zobaczenia jutro. Co przyniesie dzień, zobaczymy...